czwartek, 25 października 2012

MAKING OF KONIN (czyli jak koper stawia dużego albo jak dużego stawia koper)

W 2009 roku zadebiutowałam pomnikowo (dzięki odwadze i uporowi Pana Wojciecha Plutowskiego).
Ta realizacja na dobre rozpędziła mnie, rozochociła, roznęciła (czy jak tam) w rzeźbiarskiej robocie i wyzwaniach monumentalnego przedsięwzięcia. Każdy etap - od koncepcji godzenia wielu koncepcji, przez konstrukcję, wygniatane grudy gliny, odlewy, montaże, po wystrzałowe odsłonięcie - przyspawał mnie na stałe do chęci aby więcej wyżej bardziej.












na zdjęciach etapy realizacji rzeźby: KONIN (pomnik dla miasta Konin)

wtorek, 23 października 2012

NIC PEWNEGO

Do nieznośności uwielbiam osoby KOMPLETNE. Co ja przez kompletność rozumiem? Niewzruszoność w swobodzie bycia sobą. Gdzie jedno w nich wynika z drugiego, a wszystko ma swe źródło w ich JA, któremu spać nie dają, eksplorują. Bezkompromisowo samodzielnie zabawiają się sobą, do męczeństwa, do ekstazy do znudzenia, ale i też bez przesady, bez przymusu. Dobrze wymacana własna istota, którą wyczuwasz w każdym ich ruchu, która nie jest narzuceniem, ani skrępowaniem, ale właśnie rozwiązaniem i rozluźnieniem. Bez lęku, że przesadzą, bo jeśli, to przestają przesadzać. Bez lęku, że się skończą, bez oszczędnego rozkładania sił, bo oszczędność dotyczy tylko ograniczonych. Bez słabych momentów. Pewność, działanie na JA, autentyczność likwidują pozę, fałsz, udawactwo; czyli budulce słabości.
(na ten przykład) Gombrowicz, Witkacy, Polański, Diehl. (wszystko mi się w nich zgadza, dzieło dorównuje osobowości, życie dziełu, twarzy, nodze, grymasom itd.). Ale z nimi prosto. Zdefiniowani wielcy w sposób bezpieczny. Bez usterek w użyciu. Ich wielkość przygotowana do spożycia. Z certyfikatami.
( te certyfikaty! mniejsza w tej chwili, że nie zawsze trafne! czasem boleśnie mijające się z ich istotą) A co z Jacksonem? (On – wiadomo – otwiera każdą moją listę wielkości).
        Jakąś niewygodę w obejściu budzi Jackson, kiedy ja się pcham z nim w złotym body zapinanym na spodnie, na cokół! Bez certyfikatów w poważne dywagacje! Temat o nie dość wiadomym zabarwieniu. Wymykające się prostej diagnozie coś, co ani poważne ani nie istotne. Lęk budzi, ale jakiś stłumiony, jak śmiech się tłumi, nerwowy chichot. Wywracanie gałkami ocznymi. Nie nawet żeby obojętność i lekceważenie (bo nawet jeśli, to usiłowane, a takie już lekceważącym być nie może), ale żwawość niecierpliwej chęci pozbycia się go na języku.  Z nosem jego niepewnym. Z wyjątkowością, ale rozprowadzaną po ścianach w pokojach nastolatek  Z pedofilią, ale jakąś pokraczną. Z sądem w pidżamie. Z propofolem w zasikanym łóżku. Z pogrzebem, ale potrójnym serialowym. Z geniuszem, ale infantylnym. I hej! To właśnie! To bojaźń przed infantylnością, niepokojącą nie dość dojrzałością, nie dość powagą. Nic pewnego. Na trwałe twardego. I w to mi graj. 
c.d.n. 

na zdjęciu rzeźby z cyklu PRZEDMIOTY WOTYWNE

czwartek, 18 października 2012

ZACHWYT NIEROZCIEŃCZONY ROZSĄDKIEM



Pomnik. Rozmyślanie o nim należy do moich ulubionych męk i nęceń. Sprowadzenie Symbolu do symbolu. Zredukowanie znaczeń do jednego, które prowadzi do reszty. Niekończące się spory analizy z syntezą. Starcia wymogów formy z zachwytem nierozcieńczonym rozsądkiem. 

odsłona pierwsza: 





na zdjęcach: rzeźba SYNTEZA MONUMENTALNA
photo: sculpture MONUMENTAL SYTHESIS

wtorek, 9 października 2012

CO ZEŻARŁO MICHAELA JACKSONA? VOL.2




Rzeczywistych konsumujących i czynników powodujących Jego znikanie było wiele. Ale. Ale tym, kto dał możliwość żeru na sobie samym, tym, kto był przy tym jak Go nadrgyzano, kosztowano i przełykano, był On sam. O tym, co dzieje się z nami decydujemy my, o tym, co się nie dzieje też.

Michaelowi  Jacksonowi odebrano prawo do niewinności. Michael Jackson wcielenie, (gdzież tam! uosobienie) wszystkomożności odczuł BRAK.. możliwości powrotu do symbolu MICHAEL JACKSON, który stworzył dla siebie jako bezpieczne schronienie.

BRAK: nieodłączna stymulacja, pozornie negatywna w istocie ontologicznie pozytywna, dostarczająca jednostce ludzkiej stałe porcje NIEPOKOJU, dzięki któremu z kolei myśli i może ZMIENIAĆ, by DOPEŁNIAĆ, UZUPEŁNIAĆ.
Odczucia BRAKU nie pozbędziemy się na stałe nigdy. To wartość nie do przecenienia pozytywna i niezbędna dla rozwoju.
Negatywne  pojmowanie BRAKU to właściwie skupienie się na nim samym. Zatrzaśnięcie. Fakt, że czegoś NIE MAMY zaczynamy czynić podstawową potrzebą. Tęsknota i pustka rozrastają się karmione najwyższą koncentracją. Nie istnieją już żadne inne potrzeby, to BRAK jest główną potrzebą. Utożsamienie się z brakiem. Jestem bo mi brakuje. Czyli plamy opadowe i kaplica. Skupianie się na samym BRAKU odbiera też możliwość rozważenia co ten BRAK powoduje.

 
 Michael Jackson rozpaczliwie tęsknił za powrotem do stanu niewinności.
On to wtrącenie w kontekst wina-niewina uczynił lejtmotywem swojego działania, bycia. Od tej pory stał się udręczony winą. Więc winny. Czuł się winny, że jest niewinny. Sam postawił się w stan oskarżenia i za długo (do końca?) pozostał w rzeczywistość skurczonej do aspektu moja wina, moja niewina.
BRAK możliwości powrotu do symbolu „MICHAEL JACKSON” jaki stworzył dla siebie jako bezpieczne schronienie. To go uczyniło całkowicie bezsilnym i bezbronnym. Musiałby przestać chcieć być (choć przez chwilę) MICHAELEM JACKSONEM. 
MICHAEL JACKSON  zeżarł Michaela Jacksona.
MICHAEL JACKSON strawił Tego Kogo był reprezentantem.

na zdjęciach: rzeźba MUMIA
photo: sculpture MUMMY

czwartek, 4 października 2012

CO ZEŻARŁO MICHAELA JACKSONA?



50-letni MICHAEL JACKSON. 
Szczytowe osiągnięcie FORMY i IDEI. 
Piękno, które zgina w pół. Taka kategoria - tej najwyższej wartości - po której oko nie ześlizguje się ze zwyczajowym pomrukiem zadowolenia, a odwraca się z lękiem, nie mogąc dźwignąć nagromadzonego ładunku. Dramatyczne piękno zawierające w sobie wszystkie immanentnie piękne cechy piękna przemnożone przez coś niespokojnego, zdeformowanego, bolesnego. PIĘKNO jakiejś wściekle najwyższej próby, gdzie te antynomiczne składowe nie dość, że zawiera to one TO PIĘKNO dodatkowo wzmagają.
50-letni MICHAEL JACKSON. 
Objedzony do kości. 
Co zeżarło MICHAELA JACKSONA?

c.d.n.

na zdjęciach: RZEŹBA:  "BOJAŹŃ I DRŻENIE. CHOROBA NA ŚMIERĆ."* 
(*S.Kierkegaard)
photo: SCULPTURE: "FEAR AND THE FREMITUS. ILLNESS TO THE DEATH"*





poniedziałek, 1 października 2012

MINOTAUR









ach, ta myśl krążąca wokół mitu, kultu, bóstwa. ale formalnie: rozrywka.
na zdjęciu rzeźby z cyklu: MINOTAURY